Prawda o nas w tych dniach jest tak, że albo jesteśmy bezrefleksyjnie tolerancyjni: Jasne, dlaczego by nie? Ile? Najlepiej wszyscy! I weźcie jeszcze sąsiadów!
Albo jesteśmy umiarkowanie sceptyczni: Oddam im swoją ostatnią koszulę, ugotuję obiad i wyślę… byle daleko!
Albo milczymy… z oczywistych powodów.
Albo zadajemy nader trafne pytania: Jak mają się czuć miliony Greków, obywateli Europy, którzy współtworzyli tę wspólnotę od kilku dekad, gdy Europa odmówiła im umorzenia niezawinionych przez obywateli długów, a teraz funduje wygodne życie milionom emigrantów, którzy europejczykami nawet nie są jeden dzień?